Wyznanie króla dopalaczy: Moi klienci to debile

2010-10-04 20:00

Wojnę dopalaczom wypowiedział premier Donald Tusk. W weekend skontrolowano i zamknięto prawie 900 sklepów z legalnymi śmiercionośnymi środkami, ale polski król dopalaczy nie boi się, że jego biznes padnie. Dawid B. (23 l.) z Łodzi, któremu zamknięto 120 sklepów z swoimi prawnikami udowodni, że akcja była bezprawna. O zażywających dopalacze mówi, że to debile.

Obrotny biznesmen z Łodzi, który rozwinął w Polsce sieć sklepów z dopalaczami i zbija fortunę na ludzkich tragediach traci powoli grunt pod stopami. Kiedy w sobotę świętował wraz z pracownikami drugie urodziny swojej firmy Smartszop.pl na rozkaz premiera Tuska kilka tysięcy policjantów, strażników miejskich i inspektorów sanepidu skontrolowało 1100 sklepów w całym kraju. Zamknięto w sumie prawie 900 punktów z dopalaczami, w tym 120 należącym do Dawida B.

Przeczytaj koniecznie: Król dopalaczy świętował drugie urodziny firmy nad Zalewem Zegrzyńskim - ZDJĘCIA!

Sam handlarz śmiercią nie ma sobie nic do zarzucenia. Sprzedaje przecież produkty kolekcjonerskie, a osoby je zażywające powinny wiedzieć na jakie ryzyko się narażają.

Dawid B. nie zamierza tak łatwo zrezygnować z przynoszącego mu fortunę legalnego biznesu. Zapewnia, że będzie dalej rozwijał sieć sklepów z dopalaczami. Ze swoimi prawnikami przeanalizuje dokumenty i udowodni, że jego punkty zamknięto bezprawnie.

- Nie ma żadnego udowodnionego zgonu. Chodzi o wyeliminowanie mnie z rynku. Sprzedawcy twierdzą, że kontrolerzy już wchodząc do sklepu, mówili, że są po to, by go zamknąć - mówi "Ekspresowi Ilustrowanemu" milioner z Łodzi.

Patrz też: Tak umierały ofiary dopalaczy - ZDJĘCIA

„Polska The Times” przypomina, że Dawid  B. już nie raz kpił z prawa. Kiedy w jego sklepach przeprowadzono kontrole i wykryto obecność nawozu do roślin w śmiercionośnych środkach lekką ręką zapłacił 50 tys. zł grzywny. Po wejściu ustawy o zakazie używania takich substancji jak kannabinoidy i mefedron, spalił dopalacze zawierające te substancje. Chwalił się, że przy tym,że stracił ćwierć 250 tysięcy złotych, bo tyle wart był towar. 

Polski król dopalaczy nie ukrywa w tajemnicy, że zatrudnia świetnych prawników, którzy pomagają mu wykorzystać każdy możliwy przepis prawny, by jego działalność była legalna. Specjaliści odpowiedzialni za skład chemiczny środków znają sytuację prawną. Natychmiast wycofują z dopalaczy zakazane substancje. Firma Smartszop sprowadza roślinne ekstrakty i chemiczne produkty z Chin, Tajlandii, Seszeli, Kanady, Ameryki Południowej, ale wytwarza je także w Łodzi.

Zobacz: Donald Tusk: Nie będzie litości dla handlarzy śmiercią!

O swoich klientach Dawid B. mówi bez ogródek: To debile! Sam nie zażywa sprzedawanych śmiercionośnych, legalnych środków, bo doskonale wie, czym to grozi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki